Słowo na niedzielę

 W dzisiejszej ewangelii pada bardzo ciekawe zdanie: W wielu takich przypowieściach głosiłim naukę, o ile mogli jąrozumieć. Czyżby Jezus nie doceniałswoich słuchaczy? Traktowałich jakośniżej? Nie doceniałich intelektu i możliwości poznawczych? Dlaczego uważał, że mogli Go nie zrozumieć. W końcu w wielu miejscach wyjaśniałim swojąnaukęw przypowieściach czyli w jednych z najprostszych form przekazu. Chociażby dzisiaj w ewangelii. Chciałsłuchaczom wyjaśnićco to jest królestwo niebieskie. I proszębardzo: Jezus mówiłjeszcze: Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy sięje wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane wyrasta i staje sięwiększe od jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżąsięw jego cieniu. Proste, jasne, przejrzyste. A On sięjeszcze bał, że go nie zrozumieją... pewnie miałku temu jakieśprzesłanki. A że człowiek mało sięzmienia spróbujmy dzisiaj zrozumiećjakie mogły byćpowody tych obaw Jezusa. Pewnie było ich i jest dzisiaj tych powodów wiele. Spróbujmy sięjednak zatrzymaćna trzech: nieobecność, nieświadomość, nie świętość.


Nieobecnośćprzy Bogu nie jest zjawiskiem nowym. Cała Palestyna nie chodziła słuchaćJezusa z Nazaretu. Owszem, słyszeli że jakiśtam cieśla naucza, uzdrawia, podobno czyni cuda. Nie on pierwszy i nie ostatni. Lepiej było zostaćw domu czy cośw polu porobićniżmarnowaćczas jak wielu Izraelitów przy wysłuchiwaniu o ziarnku gorczycy. Sytuacja powtarza sięi dzisiaj. Przecieżgdyby wszyscy parafianie chodzili na Mszęniedzielną, to miejsca byłoby mało zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz. A tak nie jest. Wielu wybiera nieobecność. I robiąto jako ludzie ochrzczeni, w katolickich rodzinach. Jest czas na grilla, leniuchowanie pod drzewem, niedzielny wypad na lody, pewnie inne jeszcze atrakcje. A dla Boga wybierająnieobecność. Szkoda. Szkoda, że czasami mądrzy ludzie tak głupio wybierają. Ci więc na pewno nie mogąprzypowieści zrozumieć, bo jej po prostu nie słyszą.


Drugie – nieświadomość. Jestem, ale tylko ciałem. Może i lubięchodzićdo kościoła, może i niedziela dla mnie bez Mszy św. nie istnieje, ale lawirujęoczami pomiędzy tym neogotyckim sklepieniem a starym i wytartym podłożem ławki czy płytki, doskonale znam wszystkie witraże, bo tak ładnie słońce przez nie wlatuje, widzęjak sąsiadka jest ubrana i narzekam na kolegę, który ubrałskarpety do sandałów. I ciekawe czy ta obok ma oryginalne te raybanny. I jeśli teraz mówisz do siebie: „to nie ja!” to powiedz mi proszęo czym było pierwsze czytanie? Jaki bym psalm? A co było w drugim? Jaka była modlitwa przed czytaniami? Jaka w ogóle jest niedziela?


A teraz z innej beczki: co jużdzisiaj widziałaś, widziałeś? Co i o kim mówiłaś, mówiłeś? Czego jużdzisiaj komuśzazdrościłaś, zazdrościłeś? I o kim jużdzisiaj padło, że jest fatalnie ubrany? Albo za gruby? Albo za chudy? Albo jeszcze coś? Nie mam racji? To mnie popraw. Co do takich zachowańJezus teżmiałobawy. W sumie to byli przy nim, może i słuchali, ale czy myśleli nad tym, co Jezus do nich mówił? Na pewno były jakieśzakochane niewiasty w przystojnym Jezusie. Na pewno ktośoceniałbrudne sandały Piotra, albo pytali skąd Jezus miałtaką„wypaśną łódź? Ale o nauce nie wiedzieli nic a nic.


Trzecia, to obawa o nie świętość. Obawa o brak wiary. Niezrozumienie sacrum. To pole popisu dla sceptyków. Owszem, sąobecni, ale na dystans. Do spowiedzi nie ma sensu chodzić, bo i tak za każdym razem te same grzechy. Ślubu kościelnego braćnie trzeba, bo to jużniemodne i za bardzo wiążące. Ochrzcićdziecko, to z tradycji. Do komunii jak zabije głośno wielkanocny dzwon. A kościółto taki a taki, księża to tacy i tacy, i w ogóle wszystko jest do kitu. Być, zbyć, ocenić, zmienići powątpiewać. Niestety tacy słuchacze Słowa teżsąwśród nas. I obawa Jezusa o niezrozumienie jest przecieżtak bardzo zasadna.


Jak to bywa na zakończenie nasze refleksje musząmiećowoce. Co więc zrobić, żeby Jezus nie powątpiewało mnie jako o wiernym słuchaczu? Zasady sądziecinnie proste. Po pierwsze znajdźswoje miejsce do słuchania. Takie Twoje miejsce w kościele. Niech ono będzie i pod drzewem czy pod murem jeśli praży jak dzisiaj, ale jak jużto miejsce znajdziesz, to skup sięna Mszy świętej. Co jest czytane, co jest śpiewane, co jest mówione, co dzisiaj mówi do mnie mój Bóg. I proszęCięjak sięprosi małe dzieci: nie rozmawiaj, nie komentuj, nie oceniaj. Jeśli już, to zrób to w zaciszu swojego domu. Kościółnie jest na to dobrym miejscem. Jest jednak miejscem doskonałym, aby zostaćdobrym i wiernym słuchaczem Boga.

Samo być, to nie sztuka

sztuka to byći słuchać

a jeszcze być, słuchaći rozumieć

chapeau basdo ucha!